Urodziłam się w Śródmieściu i od tamtej pory niezmiennie mieszkam w sąsiedztwie Politechniki Warszawskiej, na której dziś studiuję architekturę.
Działam społecznie od dzieciństwa – przez wiele lat należałam do harcerstwa. Jako drużynowa gromady zuchowej organizowałam zbiórki i kolonie dla dzieci. Na studiach dołączyłam do samorządu studenckiego. Przez 2 lata byłam członkinią Rady Wydziału.
Ze stowarzyszeniem Miasto Jest Nasze związana jestem od 2014. Pierwszą akcją, w którą się włączyłam, była obrona kina Femina w ramach której zorganizowałam wystawę o jego historii. Byłam także koordynatorką prac nad Rotacyjnym Domem Kultury na Jazdowie, a po ich zakończeniu zasiadałam przez rok w jego Radzie Programowej. W 2016 zorganizowałam zbiórkę podpisów pod petycją o przeprowadzenie konsultacji ws. przyszłości pl. Defilad. W wyniku nie poprzestano na konsultacjach, ale ogłoszono międzynarodowy konkurs architektoniczny, którego ostateczne wyniki powinny zostać ogłoszone lada dzień.
W ciągu 25 lat, które spędziłam w Śródmieściu, nasza dzielnica przeszła ogromne zmiany. Wyremontowano wiele ulic, wytyczono drogi rowerowe, otworzyło się mnóstwo kawiarni. Odnowiono część kamienic. Jednak pozytywnym zmianom towarzyszyły także te negatywne – wyremontowane (nieraz w następstwie reprywatyzacji) kamienice przestały być domem dla różnorodnych społeczności, a stały się enklawami najbogatszych. Stare zakłady rzemieślnicze ustąpiły miejsca bankom i sieciówkom. Dawne targowiska stały się prestiżowymi – i dla wielu – niedostępnymi „food courtami”.
Z centrum miasta coraz częściej wypierani są wieloletni, nieraz mniej zamożni, mieszkańcy. Ten proces przeszło większość centrów europejskich stolic. W Warszawie mamy jednak szansę go jeszcze zatrzymać. Śródmieście może być dzielnicą przyjazną dla wszystkich, niezależnie od zawartości ich portfela.